czwartek, 17 listopada 2016

TooFaced Melted Matte

Gdy zaczęłam pisać pierwszy post na bloga, wiedziałam,że produkt, o którym Wam opowiem musi być w 100% idealny. I dokładnie taka jest (oczywiście matowa,jak wskazuje sama nazwa) pomadka Melted Matte od TooFaced - prawdziwa petarda! 

Czaiłam się na nią od zobaczenia filmiku Maxineczki ( TEGO ), lecz przez dłuższy czas odcień Sell Out był w Sephorach niedostępny. Gdy w końcu się pojawił i zobaczyłam, jak pięknie wygląda w rzeczywistości, pognałam do kasy w tempie godnym olimpijczyków, byleby nikt mi go nie sprzątnął sprzed nosa. Jak się domyślacie - warto było! Jest to produkt kryjący idealnie już przy pierwszej warstwie, ściera się w bardzo ładny sposób - wystarczy lekko musnąć usta produktem i ubytki są uzupełnione, bez żadnego rolowania się. Co ważne, usta się nie kleją, co funduje nam chociażby Lip Lingerie od NYXa.



Co do opakowania - mam słabość do wszystkich produktów TooFaced. Lekko infantylne, zdecydowanie nietuzinkowe ale wytrzymają każdy (no,prawie każdy) upadek/wypadek. Minusem może być cena (93zł/Sephora), lecz nie żałuję ani złotówki. Niedługo Święta, może czas, by to cudeńko trafiło na listę wyczekiwanych prezentów? :)

Kolor bardzo ciężko uchwycić tak, by wydobyć z niego najpiękniejsze tony. Wpada w brąz, lecz nie tak mocno jak widać to na zdjęciu - kombinowałam ze światłem i tak jest chyba najbardziej zbliżony do rzeczywistości.